Kolejny wyjazd za nami, tradycyjnie do Jabłonkowa. Tym razem pojechało nam wyjątkowo dużo, bo prawie 40 osób. Wyjechaliśmy spod Fody w 3 busy i kilka aut. Zbytnio się nie śpiesząc na miejscu byliśmy po 20. Podczas podjazdu pod klasztor jeden z busów miał problem, ponieważ było strasznie ślisko. Dopiero gdy droga została posypana żwirem udało się wyjechać. Wieczór spędziliśmy na grach, zabawach rozmowach.
Sobotę oczywiście zaczęliśmy od Eucharystii, a potem śniadania. Gdy już posprzątaliśmy po śniadaniu kilka osób pojechało na narty, a reszta na górkę, aby pozjeżdżać. Jako że był deficyt sanek i dupolotów, korzystaliśmy głównie z materaców. Zabawa była przednia, a szczytem był zjazd w 12 osób. Po kilku nieudanych próbach w końcu się udało. Po kilkugodzinnej zabawie z apetytem zjedliśmy na obiad przepyszny gulasz, przygotowany przez Pana Edka, klasztornego kucharza. Po sieście zdecydowaliśmy, że jedziemy do Wisły na basen w Gołębiewskim. Niestety był to sobotni wieczór w trakcie ferii, przez co było mnóstwo ludzi i nie udało się nam wejść. Ale zrobiliśmy rezerwację na następny dzień. Po kolacji do późnej godziny graliśmy i rozmawialiśmy.
Niedzielę zaczęliśmy od śniadania, ponieważ nie mieliśmy Eucharystii w kaplicy, ale służyliśmy podczas polskiej Mszy świętej u sióstr. Schola śpiewała, Rafał służył jako ministrant, a Paweł, Szymon i Piotr byli lektorami. Po Mszy sprzedawaliśmy naszą płytę, która cieszyła się sporym zainteresowaniem. Następnym punktem programu był relaks na basenie, jacuzzi, saunach. Wszyscy wypoczęci, po odnowie biologicznej wróciliśmy jeszcze do Jabłonkowa. Zjedliśmy obiad i zabraliśmy się za sprzątanie. Nie śpieszyliśmy się na Dwudziestkę, ponieważ w Panewnikach został o. Przemysław, który ją odprawił. My w Katowicach byliśmy o 21, właśnie, gdy Msza się skończyła.
Kolejny wyjazd za nami. Jak zawsze było świetnie. Dziękujemy siostrom Elżbietankom, że znowu nas tak miło ugościły.